Dobrze, że przynajmniej ją wziąłem, bo zdarzyło się razu pewnego, jak pojechaliśmy z Tomkiem też w okolice Marszowic, że stał cały czas koło mnie i mi mówił "tu rzuć", "tam oczko widziałem", "daj na chwile", "no weź daj":)
Jelec z pod samego brzegu |
Szedłem w gorę rzeki, cały czas rzucając potencjalne miejscówki. Nic nie wychodziło do suchej. W oddali widziałem już początek, a raczej końcówkę płani, na której lubię łowić. I tak ze 100 metrów widziałem dwa piękne oka. Idąc coraz wyżej z pod nóg ospale uciekło mi coś większego tylko grzbietami lekko zawadzając o powierzchnię wody. Czym byłem bliżej miejsca gdzie wcześniej coś oczkowało, woda stawała się bardziej martwa, a spoglądając paręnaście metrów w dół znowu ożywała. Przy takiej czystej wodzie ciężko je podejść. Wystarczy lekko zaburzyć idealna taflę wody aby ryby na parę minut przestały się pokazywać.
Spora 4cm Jętka |
Po widzie pływały co chwilę piękne czerwcowe jętki, miały parę cm nie dziwie się, że ryby nie żerują jakoś bardzo skoro mają takie rarytasy podane jak na talerzu. Słońce zaszło za drzewa, czym robiło się ciemniej ryby nie były już takie płochliwe. Małe pstrążki w stadach zbierały się w pobliżu brzegu. Dopiero 4 mucha zadziałała, małe CDC w naturalnym kolorze na haczyku 16. Drugi rzut i ciągnąłem już małego pstrążka. Miał coś koło 20cm ale był gruby jak karp. Drugą rybą okazał się podobnej wielkości lipionek, trzeci był znowu pstrążek, ten sam rocznik. Jeszcze parę mi wyszło, ale albo źle podcięte, albo raczej brawura młodych pstrążków, które tak bardzo by chciały ale nie trafiają w moją muchę.
Grubiutki pięknie ubarwiony pstrąg |