wtorek, 22 maja 2012

Nocka nad Wisłą

Długi majowy weekend zaowocował w bardzo ciepłe temperatury, trzeba było to wykorzystać. Postanowiliśmy pojechać na nockę, tym razem miał to być zorganizowany wyjazd na dwa samochody pełne... piwa i kiełbasek. Tak, chęci były spore, ale wiedziałem, że może się to tak skończyć. Plan wyjazdu? Wisła, piękna, wielka, królowa polskich rzek, nawet na początkowym swoim biegu, jeśli brać pod uwagę, że przepływa przez całą Polskę. Miejsce - trochę poniżej ujścia solnego, czyli miejsca gdzie wpływa do Wisły Raba. Znalezione właściwie przez zdjęcia satelitarne, z przed roku i to jeszcze w czasie powodzi. Czyli praktycznie wyjazd w ciemno.

Ruszyliśmy w trzy osoby, ja Tomek i Rysiu. Po drodze zdążyliśmy się już bardzo pozytywnie nastawić, i już czuliśmy w mięśniach każdą zacięta i wyholowaną wielką rybę jakie pływają w Wiśle. Parunasto kilowe karpie, piękne klenie, medalowe leszcze czy sumy, które z pewnością ostudziły by nasze emocje urywając plecionkę o wytrzymałości 50-ciu kilogramów. To wszystko przelatywało najpierw w myślach a później w naszych ustach z każdym pokonywanym kilometrem. Zjechaliśmy z drogi głównej, przed nami pojawił ostatni problem do pokonania, droga rozjeżdżała się w cztery strony, byliśmy niczym rycerze na białych rumakach przed czterogłowym smokiem, na szczęście dwie niewiasty, okoliczne dziewki, właściwie to 80-cio letnie babcie, wskazały nam drogę. Gdy koło nich przejeżdżaliśmy, czas zwolnił, a w ich oczętach wyczytać można było tylko współczucie, dla tych wszystkich ryb - potworów które się z nami zmierzą.

Wyjechaliśmy na wzniesienie, a naszym oczom ukazała się ona. Lśniła w promieniach słońca, piękna, z naszej perspektywy zupełnie nieruchoma. Jechaliśmy szybko, asfalt się skończył, a gościniec, na który wjechaliśmy, składał się jedynie z dziur. Z każdą sekundą zbliżaliśmy się do niej, przy takiej, nieodpowiedniej prędkości w stosunku do warunków, kiedy nie wszystkie koła dotykały podłoża, neurony dość szybko zaczęły przekazywać informację w naszych mózgach. Można by rzec, że całe życie przeleciało nam przed oczami... albo raczej JEJ. Kura która stała nam na drodze i rosół który byśmy z niej ugotowali, był z jednym z tych właśnie obrazów. Niestety, zwiała.

Trzech muszkieterów dojechało na miejsce, przywitała nas piaszczysta plaża, tego się nie spodziewaliśmy. Miejsca na biwak, na ognisko na wędki, miejsca tyle, że spokojnie można by tam rozstawić cyrkowy namiot. I gdyby nie to, że na naszych namiotach nie było napisu " zapraszam rodziców i dzieci" to o nie dużo można by się pomylić patrząc na naszą pięcioosobową zbieraninę. Tak, byliśmy już w komplecie, Alek i Taśma dotarli, ryby się chlapały, oczywiście przy przeciwległym brzegu, wędki zarzucone, krzesełka rozstawione, siedliśmy i zamiast czujników brań w okalającej nas ciszy słychać było tylko 5 syknięć otwieranych piwek.

W dobrym towarzystwie czas mijał szybko, ryby brały zbyt delikatnie, żebyśmy je zauważyli czy usłyszeli. Kiełbaski skwierczały już nad ogniskiem, szkoda tylko, że nikt z nas nie wziął gitary. Po posiłku i napitku, coś zaburzyło naszą "ciszę". Dzwoneczek grał i grał, na szczęście miałem bliżej do Tomka wędek i szybkim susem pojawiłem się przy nich, podciąłem i... oddałem niestety wędkę właścicielowi. Była na niej pierwsza ryba zawodów. Sum, sumik. Parę zdjęć i do wody. Ryby tak brały, że w pewnym momencie z każdego namiotu wystawały tylko nogi z butami, same rekordy polski.

Nad ranem, jak już słońce dobrze grzało, wszyscy wstali i siedli. Zmęczenie dało się we znaki. Jako jedyny z resztką chęci postanowiłem zobaczyć co z wędkami, zwijając jedną ściągnąłem jeszcze trzy, wszystkie były przy samym brzegu. Zbyt małe obciążenie do takiego uciągu wody. Na jednej coś walczyło, sześć dziesięciocentymetrowa szmata... No niezłe statystyki będą. Tomek w nocy złapał skarpetę pełną mułu, rozmiar 43, szara.

W czasie powolnego pakowania, odkryliśmy, skąd, od czasu do czasu dochodził taki niemiły smrodek. w promieniu 10 metrów od naszego obozu, znaleźliśmy leszcza i klenia, w stanie zaawansowanego rozkładu. Były ładne, oba miały coś koło 60 centymetrów. Znalazłem jeszcze coś, prawdopodobnie amur, niestety martwy, sama głowa, od pyska do skrzeli. GIGANTYCZNA! Miałem kiedyś w ręku 10-cio kilogramowego amura, ale ta była 4 razy większa niż głowa tamtego. Nie wiem czemu, nie było tam reszty szkieletu, ale musiał być wielki, jedno jest pewne, po zobaczeniu tych trzech trucheł stwierdzić można jedno, że w tej rzece są potwory, tylko jak je podejść? Po tej wyprawie, mogę dać jedną radę, która na pewno zbliży do wymarzonych połowów. Nigdy nie jedź z nami na ryby.

niedziela, 6 maja 2012

Pudełko Muchowe II

Który wędkarz muchowy nie chciałby mieć oryginalnego pudełka na swoje ulubione muchy? A gdyby było niepowtarzalne? Wykonane z drewna? A może jeszcze, zrobione od początku do końca przez siebie samego? Opiszę tutaj mini poradnik, jak takie pudełko można by wykonać, oraz jakich materiałów użyć, a dla osób które mimo, iż chęci są ale mają dwie lewe ręce bądź też czas im na to nie pozwala przedstawie swoją ofertę:)

Co potrzebujemy?
 - Balsa - pudełka, które wykonuję z balsy - lekkie drewno o małęj gęstości, często używane jest do tworzenia woblerów czy spławików, ale o tym kiedy indziej.

- nożyk tapicerski / dłuta do drewna - cokolwiek czym łatwo będzie nacinać, kroić i żłobić drewno.
- papier ścierny -  najlepiej parę rodzajów o większej gramaturze do wyrównywania i bardzo delikatny do gładzenia
- zawiasy - w sklepach specjalistycznych dostępne są małe np 16mm mosiężne zawiasy do szkatułek
- magnesy neodymowe
- lakier do drewna
- odrobina kleju do drewna - przyda się
- sporo cierpliwości
- parę soczystych bluzgów

ewentualnie:

- bejca
- piwko
- mikroguma do wypełnienia

Na początek bierzemy dwa w miarę równe kawałki balsy przykładamy do siebie i zaczynamy wyrównywać boki papierem ściernym, tak aby po przyłożeniu do siebie tworzyły całość, powinny do siebie przylegać tak jak bloki w piramidzie Cheopsa, między które nie da się włożyć igły.


Następnie po każdej z deseczek, w wybraniu wewnętrznej strony wymierzamy ścianki, zarysowujemy je ołówkiem albo od razu nożykiem, a ze środka powoli zaczynamy wydłubywać niepotrzebne wnętrze.


 Po jakimś czasie zaczynamy drążyć głębiej, trzeba uważać, żeby nie przebić się na wylot, no i też żeby warstwa drewna nie była zbyt cienka. Podczas takiego dłubania oczywistym jest, przypadkowe osunięcie ręki czy też rzuceniem przyszłym pudełkiem o ścianę. Z nerwami się nie wygra.
 I w takim momencie przydaję się klej. Bardzo ważne jest, aby pamiętać o ułożeniu słoi, krojąc w poprzek trzeba bardzo uważać, robić to ostrym narzędzie bo inaczej będziemy mieli dużo ubytków i niedoskonałości, a nie o to tu chodzi.



Mając już dwie identyczne połowy, delikatnie je szlifujemy papierem ściernym i przymierzamy się do wycięcia otworów pod zawiasy. Trzeba je wykonać tak aby zawiasy ukryć w drewnie, tyle ile się da, ale też w taki sposób aby nie blokowały obu części przy otwieraniu.



Gdy już obie części połączone mamy zawiasami, polerujemy papierem ściernym aby zniwelować minimalne różnice, montujemy magnesy ja robię to w sposób taki, że są później niewidoczne a spełniają swoją funkcję.

W tym momencie trzeba się zastanowić czy chcemy mieć o surowym jasnym kolorze, czy nie. Bejc w sklepach jest ogromny wybór a takie pudełko w kolorze np palisandru prezentuje się naprawdę fajnie.

Przy bejcowaniu trzeba pamiętać o tym iż bejce są wodorozcieńczalne, drewno chłonąc je może się lekko wyginać, ale po przeschnięciu powinno wrócić do swojego poprzedniego kształtu. 

Następny krok to lakierowanie, najlepiej nałożyć parę warstw aby zabezpieczyć i przed wodą i przed uszkodzeniami mechanicznymi. Po nałożeniu każdej warstwy lakieru i wyschnięciu, należy papierem ściernym delikatnie przeszlifować!
Gdy pudełko jest już praktycznie gotowe, trzeba je jeszcze tylko wypełnić np mikrogumą w którą możemy zahaczać nasze muchy.

Niewątpliwą zaletą tego typu pudełek jest ich waga, oraz wyporność. Pudełko z balsy nie utonie... No to tyle, o wadach pisać nie będę, ważne, że wygląda profesjonalnie:) A satysfakcja po wykonaniu gwarantowana. 

Tego typu pudełko mogę wykonać na zamówienie, w razie pytań proszę pisać, na pewno odpowiem.
Pzdr